-Co Ci się stało, kto Ci to zrobił Caroline ?!
Blondynka w wampirzym tempie odwróciła się do mnie i poczułem tylko jak skręca mi kark. Widziałem nicość, ciemność, ale tylko przez chwilę. Z racji tego, iż jestem hybrydą nie można mnie zabić, a skręcenie karku działa na mnie tylko przez kilkanaście minut. Wstałem rozwścieczony masując dłonią spięte miejsce.Nikt nigdy nie złamał mi karku, nikt nigdy nie przeciwstawiał się mi, ale to była Caroline. Ta wampirzyca łamała wszystkie moje reguły, nie bała się mnie, a wyzwiska z jej strony łamały mi serce. Pamiętacie wszyscy nieuchwytną, pewną Katherine Pierce ? Nawet ona drżała na dźwięk mojego imienia,ale nie panna Forbes. Postanowiłem udać się do domu Caroline, mając nadzieję, że właśnie tam ją zastanę. Wsiadłem w moje auto i odjechałem z piskiem opon. Po chwili znalazłem się przed domem, delikatnie zapukałem a w drzwiach stanęła jej matka.
-Niklaus Mikaelson.
-Eliz Forbes.
-Nie wpuszczaj go mamo ! - syknęła Caroline obnażając kły.
-Eliz, jeśli mnie nie zaprosisz Twoja córka umrze. Została ugryziona przez wilkołaka, bądź hybrydę. Tylko moja krew jest w stanie ją wyleczyć.
-Caroline to prawda? - kobieta rzuciła pełne smutku spojrzenie.
-Oczywiście, że nie. To on kłamie- blondynka uśmiechnęła się wzruszając ramionami.
-Eliz ! Ona jest pozbawiona uczuć !
-Wejdź- odpowiedziała kobieta zapraszając gestem ręki.
Caroline w wampirzym tempie przemieściła się do swojego pokoju, Eliz została na dole nie mając pojęcia o co tak naprawdę chodzi. Powoli poszedłem do pokoju Caroline, ku mojemu zdziwieniu był pusty, kątem oka zobaczyłem otwarte okno. Zrobiłem głęboki wdech i opuściłem dom w wampirzym tempie. Szukałem wampirzycy dłuższy czas, wiedziałem, że zaraz zrobi się słaba.. nastąpią halucynacje, martwiłem się, że jej nie znajdę. Moją duszę ogarniał strach, że nie zdążę uratować panny Forbes. Przeszukałem już miasto, teraz zabierałem się za las. Wytężyłem słuch i usłyszałem.. usłyszałem wampirzycę, miała płytki oddech i mruczała coś bez sensu. W wampirzym tempie znalazłem się tuż przy niej, wziąłem jej słabe, poranione ciało na ręce i przeniosłem do jej domu. Eliz była przerażona, po jej przemęczonych policzkach płynęły łzy i malował się żal..
-Zaraz będzie wszytko dobrze, Eliz- szepnąłem i nakazałem jej opuścić pokój.
Nadgryzłem swój nadgarstek, tak aby zaczęła sączyć się krew i przyłożyłem do ust Caroline gładząc ją po jej delikatnych, blond włosach.
Czułem jak wampirzyca wgryza się i pije moją krew.
Poczułem ulgę, że ta krucha istota jest już bezpieczna. Zdałem sobie sprawę, że nigdy bym nie wybaczył sobie, jeżeliby Caroline stało się coś z mojego powodu.Pragnąłem dla niej bezpieczeństwa, radości i szczęścia. W duchu zadawałem sobie pytanie, co się stanie jak uczucia tej młodej blondynki wrócą, znienawidzi mnie za to, że pozwalałem tak długo, na jej wybryki.
Po wypiciu mojej krwi, wampirzyca zasnęła, poszedłem poinformować Eliz, że już wszytko jest w porządku.Potem ponownie udałem się na górę, czuwając przy łóżku wampirzycy. Caroline delikatnie uniosła powieki a z ust wydobył się zachrypnięty krzyk i płacz. Szybko znalazłem się tuż przy blondynce i przytuliłem ją do siebie. Teraz już wiedziałem, że dawna Caro powróciła.
- Jestem okropna ! Zabiłam.. o mój Boże... zabiłam niewinnych ludzi- krzyczała próbując wydostać się z mojego uścisku.
-Ciii.. Caroline- szeptałem gładząc ją po włosach i plecach.
Wampirzyca wyrwała się z moich ramion, złapała za głowę i histerycznie zaczęła szlochać, dławiąc się powietrzem. Upadła na kolana, opuszczając bezsilnie głowę.
-Jestem potworem, zraniłam ludzi, zraniłam zabiłam, czuję wszędzie ich krew. Dlaczego mnie uratowałeś ? Mogłam umrzeć, chciałam umrzeć ! Nie poradzę sobie z tym co zrobiłam.
-Caroline...- szepnąłem podnosząc dziewczynę z podłogi.
Spojrzałem w jej zapłakane, spuchnięte oczy, ująłem jej twarz w moje dłonie i szepnąłem spokojnym, kojącym ból głosem:
-Caroline, jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem. Nie byłaś sobą raniąc tamtych ludzi, teraz jesteś sobą.. Nie jesteś potworem, to ja nim jestem, hej pamiętasz ? To ja Klaus Mikaelson największy potwór. Już spokojnie, Caroline. Będzie dobrze, masz całe wieki by naprawić swoje błędy. Przepraszam, że Ci pozwalałem na to wszystko..
-Ciebie też zraniłam, pamiętam- wyszeptała mrugając oczyma.
-Nie zraniłaś- skłamałem.
-Powiesz mi co się stało? Kto Cię ugryzł ?
-To Tyler.. on mnie ugryzł, zaatakowałam go, nienawidziłam go za to wszytko co się stało między nim a mną- mówiła na wdechu.
-Zabije go..- szepnąłem do siebie.
-Ja go zabiłam Klaus, po tym jak mnie ugryzł, zdenerwowałam się, wyrwałam mu serce- zaszlochała blondynka.
Jeszcze przez kilkanaście minut, nie mogłem dojść do siebie po tych słowach. W głębi duszy poczułem ulgę, sam chciałem pozbyć się Tylera, ale nie mogłem uwierzyć, że zabiła go Caroline. Przyjechałem do Mysic Falls z wyznaczonym celem, miałem odebrać ostrze Rebece. Jednakże nie mogłem myśleć o ostrzu, Rebece, Carze czy wielu innych problemach. Teraz liczyła się tylko Caroline. Wiedziałem, że nie zasługuje na tą kobietę.. jestem potworem, a ona pełną uczuć osobą. Wstałem i zacząłem iść ku drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziesz Klaus ?
-Odchodzę Caroline, przepraszam Cię za wszystko. Zasługujesz na szczęście, miłość.. Jestem zbyt zły dla Ciebie. Nie chce byś cierpiała..
Ku mojemu zdziwieniu po policzkach wampirzycy zaczęły płynąć łzy, a z ust wydobył się dźwięk:
-Nie zostawiaj mnie, proszę.
Poczułem ciepło na sercu, zbliżyłem się do Caroline i delikatnie pocałowałem ją w czoło.
-Przyjechałam do Nowego Orleanu, ponieważ tęskniłam za Tobą Nik. Czułam, że brakuje mi jakiejś cząstki.. tą cząstką byłeś Ty. Proszę nie zostawiaj mnie, zabierz mnie ze sobą. Chcę Cię jeszcze lepiej poznać, bo wiem, że nie jesteś potworem. Tyler.. nie chciałam go ranić, byłam z nim bo myślałam, że go kocham. Ale jak powiedział, że zemści się na Tobie, poczułam strach i zrozumiałam, że uczucia do niego wygasły we mnie już dawno.
-Cii - szepnąłem muskając opuszkiem jej usta i przytuliłem jej drobne ciało do siebie.
Blondynka skinęła głową i uśmiechnęła się niepewnie.
-Pomożesz mi odebrać ostrze od Rebeki ?- zapytałem łapiąc blondynkę za rękę.
-Pod warunkiem.
-Hym ?
-Że pozwolisz Damonowi wrócić do Nowego Orleanu.. Może naprawdę coś czuje do Twojej siostry Klaus.. Może on też potrafi mieć uczucia jak Ty..
-Dobrze - szepnąłem w półuśmiechu.
Miałem ochotę pocałować śliczną blondynkę, teraz już byłem pewien, że Caroline Forbes czuje coś do mnie, ale nie chciałem niczego przyspieszać.. Mieliśmy całą wieczność.
-Jak zamierzasz odzyskać to, Klaus ?- zagadnęła Caroline.
-Muszę znaleźć Rebeke, ale jestem pewien, że Twój kolega Matt ma ostrze.
-Rebekah pewnie zahipnotyzowała go, żeby nie mówił Ci gdzie to jest..- szepnęła z żalem w głosie.
-Ale moja przyrodnia siostra, pewnie zapomniała wspomnieć o Tobie, kochana- szepnąłem w uśmiechu.
Jak się podobało ?
Wróciła dobra, dawna Caroline. Myślicie, że spędzanie czasu z Klausem zmieni naszą słodką Caroline ? A może jej uczucie do niego, już ją zmieniło ? Aaa.. czy Caroline, wykorzysta Matt'a by odzyskać ostrze dla Klausa ? To wszytko w następnym rozdziale ! ;D
Komentujcie kochani ! Ostatnio mam niewiele czasu, na zaglądanie w wasze blogi, ale jak tylko znajdę chwilę to wpadnę ! Wiem, że dostałam kilka komentarzy od paru osób, które po raz pierwszy gościły u mnie na blogu. Obiecuję, że wejdę też na wasze.
Jak widzicie jest też ankieta, na którą zapraszam.
Można zaznaczać kilka odpowiedzi ;)
Pozdrawiam.
xoxo