sobota, 21 grudnia 2013

Tajemnice, Marcel i Rebekah .








Chodziłem godzinami po Nowym Orleanie, chciałem być o krok przed nim. Układałem w głowie plany, zemsty.. Moje rozmyślania przerwał  telefon :
-Niklaus, spotkajmy się za bagnami. Kiedy wybije północ, będę czekać przy rzece , nie spóźnij się , dobrze wiesz , że muszę jeszcze się ukrywać.
Do wyznaczonej godziny zostało sporo czasu. Wpadłem do kilku barów, w jednym z nich zobaczyłem Rebekeh , moją siostrę .
Szybko odwróciłem się i wyszedłem na zewnątrz. "Rebekah w Orleanie ?! Co ona tu robi ?" myślałem..
W drodze na bagna poczułem głód, zjechałem na pobocze, wysiadłem i położyłem się na środku jezdni czekając na jakikolwiek samochód.
Tak robił jeden wampir w Mistic Falls , gdzie niedawno jeszcze mieszkałem.
Po kilku minutach zatrzymała się młoda kobieta, która chciała udzielić mi pomocy, której oczywiście nie potrzebowałem.
Wstałem, pochyliłem się nad nią mówiąc i równocześnie hipnotyzując : Nie będziesz krzyczeć, nie będziesz się bać, kiedy skończę o wszystkim zapomnisz i odjedziesz.
Wbiłem w jej szyję moje zęby i piłem jej ciepłą jakże ludzką krew, nie chciałem przestawać , ale wiedziałem że muszę.
Przestałem,starannym ruchem wytarłem twarz ubrudzoną krwią, a kobieta zrobiła tak jak jej kazałem.
Szedłem przez bagna i usłyszałem w pewnym momencie :
-Cii, jestem tu . Nik musisz być ostrożny, Marcel nienawidzi czarownic i zabije każdą która praktykuje magię i tych którzy z czarownicami trzymają.
-Wiele się zmieniło odkąd wyjechałem, ale pamiętaj , że nie pozwoliłbym Cię skrzywdzić. A ja, jestem nieśmiertelny ! Mnie się nie da zabić - wykrzyknąłem z całych sił śmiejąc się,
przypominając sobie , że jestem ponad Marcelem.
-Wiem Nik, niedługo pełnia, spotkamy się w tym samym miejscu o tej samej godzinie, ale musisz się przemienić.
-Dobrze, żaden problem - odparłem i w wampirzym tempie odszedłem
Wróciłem do domu, otworzyłem butelkę whisky i piłem..Moją głowę zaprzątnęły myśli o siostrze, która nie wiadomo z jakich przyczyn pojawiła się tu.
Marcel- pomyślałem, przypominając sobie jej bezgraniczną miłość do niego.
W jednej chwili zmiażdżyłem w ręku szklankę pełną whisky.

Kolejnego dnia, poszedłem do rezydencji Marcela, która niegdyś była moja.
-Klaus, co Cię sprowadza do mnie - wykrzyknął Marcel
-Przyszedłem do mojego najlepszego przyjaciela, który tak dobrze zaopiekował się miastem , które stworzyłem- odpowiedziałem uśmiechając się szyderczo
Marcel już wiedział, że będę chciał odzyskać to co należy do mnie. Poszliśmy razem do baru na drinka.
- Klaus, powiedz mi jak to jest utracić kontrolę nad wszystkim co kiedyś było Twoje.
Wyprowadziło mnie to z równowagi, złapałem go za szyję i mocno przyparłem do ściany. Miałem ochotę go zahipnotyzować, ale wiedziałem że pije werbene.
Z trudem powiedziałem:
-Nie zapominaj kto Cie stworzył i kto może Cię zabić.Kiedyś sam odpowiesz na to pytanie, kiedy ja Ci je zadam.
Wyszedłem z baru, obmyślając zemstę. Pod moim domem stała Rebekah.
-Co Cie sprowadza do mnie siostro? Miłość Cię po raz kolejny zawiodła ?- powiedziałem z gniewem
-Nik, dowiedziałam się o czymś co mogłoby Ci się nie spodobać.
-Co takiego stało się Rebekah ?
-Marcel, trzyma w zamknięciu młodą czarownicę Davine, podobnież ma niezwykłe zdolności i chce ją wykorzystać przeciwko nam.
-Nie bądź śmieszna, nas nie można zabić siostro - odparłem z uśmiechem , pamiętając o tym że ja też mam sekretną broń o której nikt nie wie.
Przez około tysiąc lat strzegłem mojej tajemnicy, nie pozwolę tak po prostu jej wyjawić..




Czekam na opinie i pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Tajemnica Klausa? Brzmi naprawdę baaardzo ciekawie! Nieznajoma czarownica? Pisz jak najszybciej nowy rozdział.
    Czekam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny 1 rozdział! :D
    Zaciekawiłaś mnie swoim opowiadaniem, jest poprostu fantastyczne! :*
    Idę czytać pozostałe, pozdrawiam i zapraszam do mnie! :)

    http://alwaysandforever-theoriginals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń