poniedziałek, 23 grudnia 2013

Czarownica, Sztylet i Cara

Rebakah szybko zadomowiła się u mnie, co było dla mnie niepokojące..Było już późno a ja nie mogłem tej nocy zasnąć. Księżyc oświetlał mój pokój w , którym panował półmrok.
Miałem czas na przemyślenia, byłem wściekły, że Marcel , którego traktowałem kiedyś jak syna okazał się zdrajcą.. Czułem się oszukany, co wprawiało mnie w szaleńczo zły nastrój.
Wyszedłem na zewnątrz i udałem się do jednego z barów.Było tłoczno, podszedłem do jednej z kelnerek zahipnotyzowałem ją a ta płynnym ruchem rozcięła sobie nadgarstek,
i napełniła płynącą krwią szklankę. Po chwili usiadła koło mnie kobieta o długich jasno brązowych włosach. Była czarownicą, poczułem to kiedy tylko zbliżyła się do mnie.
-Niklaus Mikaelson, miło mi Cię osobiście poznać, jestem Victoria - powiedziała z lekkim i szczerym uśmiechem
-Victorio, nie boisz się w środku nocy chodzić po Nowym Orleanie ?!
-Klausie, nie zależy mi już na niczym, Marcel zabił pół mojej rodziny,więc zależy mi tylko na zemście,  po czym szybko podniosła głowę i siłą umysłu podpaliła wchodzącego wampira.
W barze, zrobiło się zamieszanie, złapałem Victorie za rękę i w wampirzym tempie przenieśliśmy się do mojej rezydencji.
-Pięknie tu - powiedziała Victoria
-Dziękuje, ale nie po to Cię tutaj przyprowadziłem.- odparłem
-Chcesz się zemścić na Marcelu tak bardzo jak ja, czuje to. Słyszałam o Tobie wiele, silny hybryda, nieśmiertelny, bez jakichkolwiek zachamowań. Do czego byłabym Ci potrzebna ?
-Nowy Orlean, to było moje miasto. Chciałem stworzyć miasto pełne istot nadprzyrodzonych, wampirów, hybryd, wilkołaków i czarownic.
Jednak Marcel jak dobrze wiesz, zabija wilkołaki i czarownice.Mało tego ma młodą czarownice Davine, której chce użyć przeciwko pierwotnym.
-Davina, pamiętam ją jako dziecko miała niezwykle dużo siły, jej zdolności pojawiły się tuż przed narodzinami.Marcel wychowuje ją od wielu lat, trzyma w zamknięciu.
Davina wyczuwa moce, i wie kto ich używa , dzięki temu Marcel wie kogo zabić. My czarownice, zawsze trzymamy się razem, a on ją nam odebrał
-Więc mamy wspólny cel, każde z nas chce odebrać coś Marcelowi.
Kobieta uśmiechła się i powolnym ruchem udała się do wyjścia. Minęły sekundy a ja usłyszłem jej przeraźliwy krzyk, szybko podbiegłem i ujrzałem jednego z wampirów Marcela, który próbował ją zabić.
Nie wiele myśląc, podszedłem i wyrwałem mu serce.
-Uratowałeś mnie, jestem winna Ci przysługę- odparła
-Nie ma za co kochana, jestem po waszej stronie, do usług.
Wszedłem do domu i usłyszałem irytujący mnie głos mojej siostry:
-Ładne przedstawienie Nik, od kiedy lubisz czarownice ?
-Rebekah nie mam ochoty Cię słuchać dziś ani nigdy..
-Wyrzucasz mnie ?
-Skądże siostro- odparłem w półuśmiechu i wbiłem jej sztylet w serce mówiąc szeptem : Przepraszam, nie możesz się teraz w to mieszać..
Był już ranek, nawet nie zauważyłem jak szybko minął ten czas.Usłyszałem dzwoniący telefon, na ekranie pojawiło się ' Luizjana',  odebrałem:
- Witaj Cara
-Witaj Nik, dziś pełnia, pamiętaj o naszym spotkaniu.Bądź ostrożny, to jeszcze nie czas na to by ktoś mnie poznał.
-Cara, przez prawie tysiąc lat chronię Cię, i będę robił to dalej. Właśnie zasztyletowałem Rebekeh czułem, że nie jest po mojej stronie.
-Wygramy tę wojnę Niklausie, obiecuje Ci to..
Był ranek, do pełni dużo czasu.. Wyjąłem sztalugi i zacząłem malować..Przerwał mi jednak głos Marcela wchodzącego do mojego pokoju:
-Piękne obrazy, Klaus..
-Czego chcesz ? - warknąłem zimno
-Słyszałem że zabiłeś jednego z moich, wczorajszej nocy.
-Tak? Nic mi o tym nie wiadomo, zabijam wszystkich, których zachowanie nie przypadnie mi do gustu- odparłem w półuśmiechu
-Klaus, Nowy Orlean żyje wg moich zasad. Nikt nie ma prawa zabijać moich wmpirów!
-Łamanie zasad to moja specjalność.
Marcel wyszedł bez słowa, a ja wróciłem do malowania.
Zbliżała sie północ, wsiadłem w samochód, który potem zostawiłem na poboczu, udałem się w stronę bagien. Zgodnie z obietnic przemieniłem się w wilka..
Pobiegłem, i ujrzałem Care w postaci wilka.. Zawsze zachwycała mnie jej siła i blask bijący z jej oczu, ale nigdy nie zazdrościłem..






2 komentarze:

  1. Świetny rozdział ! Co raz bardziej interesuje mnie postać Luizjany - Cara - wilkołaczycą. Kim ona jest ? Czemu Klaus ukrywa ją od tysiąca lat?
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam :*
    Ps: Zapraszam do mnie na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo,że nie jestem superfanką pamiętników wampirów jestem zachwycona Twoim opowiadaniem :) oby więcej takich rozdziałów :) Bardzo pozytywnie :) Pozdrawiam :) I.C :)

    OdpowiedzUsuń