-Caroline ? - zagadnąłem niepewnie spoglądając na nią w uśmiechu.
Wampirzyca szła pewnie z głową uniesioną ku górze, nie odpowiadając mi ani słowem. Tym razem nieco głośniej powiedziałem :
-Caroline, co Ty robisz ?
-Idę nie widzisz ? Myślałam, że masz dobry wzrok zważając na to, iż jesteś takim wybrykiem natury - odpowiedziała z nutką sarkazmu w głosie.
-Ale idziesz w złą stronę , kochana. Myślałem, że idziemy odebrać ostrze Mattowi.
Blondynka odwróciła się do mnie, usta zacisnęła w wąską linię, a oczy lekko zmrużyła. Znałem to spojrzenie wiedziałem , że coś nie spodobało się blond piękności. Spojrzałem na kobietę wyczekując na jakąkolwiek odpowiedź.
-Czy Ty.. - zaczęła niepewnie z gniewem w głosie- Czy Ty chcesz, abym odebrała Mattowi ostrze ? Mojemu przyjacielowi, którego znam od dzieciństwa ? Mam go okłamać ? Mam wykorzystać tę znajomość, aby uratować Twoją siostrę ?
- A to jakiś problem, kochana ?
Caroline w wampirzym tempie opuściła miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Dlaczego Caroline jest taka ? Dlaczego nie potrafię jej zrozumieć ? Jeszcze przed kilkoma minutami wszystko zaczynało się układać.. - zadawałem sam sobie te pytania.
-Cóż w takim razie, muszę sobie poradzić sam - szepnąłem wyginając usta w półuśmiechu.
-Ja Ci pomogę - usłyszałem zza pleców dobrze znany mi głos.
Odwróciłem się z grymasem na twarzy,kiwając twierdząco głową.
-W takim razie, czeka na nas trochę zabawy Damon.
***
-Matt szklankę Burbona dwa razy.- Dla kogo ta druga, Damon ? - zapytał barman z przyjacielskim uśmiechem.
-Dla niego - odpowiedział wampir wskazując na mnie palcem.
W wampirzym tempie zbliżyłem się do mojego przyjaciela, przechyliłem szklankę wypijając alkohol o bursztynowym kolorze. Damon wskoczył za bar i przycisnął do ściany, patrząc w niebieskie tęczówki chłopaka zaczął go hipnotyzować:
-Gdzie jest ostrze, które dała Ci Rebeka ?
-Nie mogę powiedzieć, Damon.
Moje emocje wzrosły trzykrotnie, w wampirzym tempie wyprowadziłem chłopaka na środek sali i uniosłem jego śmiertelne, ludzkie ciało ku górze.
-Lepiej będzie, jak powiesz. Inaczej wgryzę się w Twoją pieprzoną tętnice i wysuszę Twoje ciało - powiedziałem rzucając nim o podłogę.
Chłopak leżał na podłodze, podejrzewam, że miał kilka połamanych kości. Z tyłu jego głowy zaczęła sączyć się karminowa ciecz.
-I co teraz ? - zapytał Damon krążąc wokół jednego ze stolików.
-Teraz go zabiję - rzuciłem nerwowo.
W wampirzym tempie znalazłem się obok rannego barmana, jego ciało podniosłem z podłogi. Złapałem haust powietrza, pod moimi oczyma pojawiły się żyłki, a kły znacznie się powiększyły. Już miałem wgryzać się w ciało bezbronnego śmiertelnika, ale usłyszałem jakiś dźwięk za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Damona leżącego ze skręconym karkiem. Puściłem Matt'a i podszedłem do nieprzytomnego Damona , ale to był błąd. Nim zdążyłem się odwrócić, Matt zniknął, a drzwi od baru lekko się kołysały. Wyostrzyłem swój wilczy zmysł i wyczułem.. to była Caroline. Zabrałem Damona do mojego wozu i skierowałem się do domu dziewczyny.Drzwi otworzyła mi Eliz :
-Nie ma Caroline.
Odwróciłem się na pięcie i udałem do auta w nadziei , że niebawem pojawi się blond wampirzyca z Matt'em.
***
W tym samym czasie oczyma Cary, Nowy Orlean.
Od kilku dni mam niepohamowaną ochotę poczuć ludzką krew. Naprzemiennie jest mi zimno i gorąco, nie mogę się skupić, a co najgorsze tęsknię za Damonem. Nic między nami się nie stało, nic nie wskazywało na głębsze uczucie między nami. Jednak ja wiedziałam, że coś między nami iskrzy, że właśnie przy tym wampirze mogłabym być sobą. Mogłabym być zła i mroczna, ale mogłabym także uronić kilka kropel łez. Dzisiejszego dnia w Nowym Orleanie było ponuro, mglisto. Słychać było świst wiejącego wiatru i krople deszczu uderzające o parapet okiennic.Davina i Hayley jeszcze spały, więc mogłam spokojnie bez zbędnych pytań opuścić mieszkanie. Poszłam do łazienki, przejrzałam się w lustrze. Zmieniałam się w nadnaturalnym tempie, moja blada twarz stała się jeszcze jaśniejsza, kości policzkowe zaczęły się jeszcze bardziej wyróżniać, a pod oczyma miałam dwa sine cienie.
-Co się dzieje z Tobą Cara ? - szepnęłam sama do siebie, patrząc się w moje lustrzane odbicie.
Weszłam pod prysznic, lodowate krople wody spływały po moim znacznie chudszym ciele. Zawsze odkąd pamiętam lubiłam chłodny prysznic.. Ale nigdy lodowaty. Kilka minut stałam nieruchomo w kabinie prysznicowej, zastanawiając się.. co się dzieje. Po chwili wyszłam, próbując dosięgnąć leżący ręcznik na wysokiej półce. Zawsze kiedy miałam tylko problemy z zwykłymi czynnościami, pomagała mi magia. Straciłam ją, utraciłam część siebie.
-Liczę na Ciebie Nik - pomyślałam wzdychając bezradnie.
Wspięłam się na palce i z trudnością udało mi się ściągnąć kawałek materiału, którym dokładnie wytarłam ciało. Po porannej toalecie, ubrałam na siebie mój ulubiony czarny płaszcz z ogromnym kapturem. Ostatni raz, kątem oka spojrzałam w lustro wiszące tuż przy drzwiach i opuściłam rezydencję. Śmiało szłam przez uliczki Nowego Orleanu, deszcz płynnie spływał po moim płaszczu. Mimo, że nie miałam już mocy, nie bałam się pokazywać. Mijałam sklepy, bary aż w końcu natrafiłam na sklepik jakiejś wiedźmy. Chciałam wejść, tylko porozmawiać, pooglądać ziółka, poczytać zaklęcia, ale nie mogłam. Kobieta jak tylko zobaczyła mnie, zrobiła przestraszoną minę i zablokowała wejście do pomieszczenia. Poczułam jak w środku mnie toczy się walka, miałam ochotę usiąść i zanosić się spazmatycznie płaczem, albo odejść, przemienić się i zaatakować. Zaczęłam biec przed siebie, nie zważając na przechodni, samochody czy nieprzyjemną pogodę.
Dobiegłam do miejsca, które dobrze było mi znane, stanęłam nad przepaścią. Za mną znajdowała się skała obok mnie rozciągały się ciemne chmury. Miałam ochotę skoczyć, poczuć zastrzyk adrenaliny, chciałam przemienić się w locie, tego dokonał tylko jeden człowiek. Był nim mój i Nik'a ojciec. Matka zawsze powtarzała, że jestem do niego podobna, mimo iż jestem siostrą bliźniaczką Mikaelsona, mamy tylko ten sam charakter. Zdjęłam mój hebanowy płaszcz, włosy odgarnęłam na plecy zrobiłam kilka głębokich wdechów i skoczyłam.
***
Mijały godziny, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłem, Damon dawno już się wybudził i poszedł na polowanie. Ja też czułem głód, pragnąłem zatopić moje śnieżnobiałe kły w czyjejś tętnicy. Mimo, że nigdy nie słuchałem muzyki, tym razem panująca cisza zaczęła działać mi na nerwy. Zawsze dostawałem to co chciałem, zawsze dopinałem swego. Ale kiedy tylko w grę wchodziło życie kogoś z przyjaciół Caroline sprawy się komplikowały. Jestem pierwotny, nieśmiertelny... jestem hybrydą. Moje zasady, mój zapał i mój mrok nie może się tak diametralnie zmienić, przez jedną osóbkę. W duchu toczyłem wojnę ze samym sobą. Wiedziałem, że przy wampirzycy nie mogę być taki jaki chcę być, jaki zawsze byłem, ale wiedziałem też , że pomiędzy mną a tą kobietą jest coś głębszego. Czułem coś do niej, byłem tego pewien, ale nie byłem pewien czy chcę się zmienić. Ja akceptowałem Caroline, akceptowałem jej chore zasady, że nie żywi się na ludziach, że jest dobra i niemalże żyje ludzkim życiem. Ale ona nie akceptowała mnie.. Z zadumy wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi samochodowych. Do auta wszedł Damon z kobietą, która wyraźnie została już zahipnotyzowana przez niego.
-Przyniosłem Ci kolację - powiedział teatralnie unosząc brwi.
Bez chwili zawahania przesiadłem się na tył i wgryzłem się w ciało bezbronnej kobiety. Metaliczny płyn pieścił moje gardło, euforia z sekundy na sekundę wzrastała razem z moją chęcią osuszenia ofiary. Tak też zrobiłem, zabiłem tę kobietę. Twarz wytarłem rękawem koszulki i wyszedłem z auta, zabierając ze sobą martwe ciało. Otworzyłem bagażnik i wrzuciłem je do środka. Całej sytuacji z daleka przyglądała się Caroline, którą zobaczyłem akurat teraz. W wampirzym tempie znalazłem się tuż obok blondynki.
-Nie jesteś taki, Klaus. Przecież wiem, że masz w sobie ciepło.
Słowa Caroline trochę mnie zaskoczyły, myślałem, że będzie krzyczeć, że chciałem zabić jej przyjaciela, że właśnie pozbawiłem życia bezbronną kobietę, ale ona tylko ze smutkiem wyjęła ostrze z tylnej kieszeni spodni.
-Proszę, teraz możesz odjechać Klaus, możesz uratować siostrę.
-Dziękuje Caroline - szepnąłem.
Blond piękność odeszła, a ja poczułem znowu ten cholerny ból w sercu, wiedziałem, że po raz kolejny zawiodłem ją... Ale taki właśnie byłem. Byłem twardy i nie chciałem okazywać nikomu swych uczuć. Od zawsze słyszałem same obelgi, że potwór, że kłamca, że manipulator, że bestia. Ale usłyszałem też kilka pięknych słów od tej wampirzycy...
Kochani ! Daje wam rozdział, trochę inny niż zawsze. Jest opisana sytuacja co się dzieje z drugą główną bohaterką- siostrą Klausa - Carą :) Wprowadzam wam nutkę tajemniczości. Od dłuższego czasu, myślę nad zawieszeniem bloga o Hannie, a stworzeniem bloga dotyczącego tylko i wyłącznie Klaroline. Co wy o tym myślicie ? Ten blog, nie zapominajcie jest o Klausie,o jego życiu, wojnach i problemach, ale też rozterkach sercowych. Nie wiem czy Caroline zostanie w tym blogu na stałe, czy tylko będą co jakiś czas rozdziały z jej udziałem. Dlatego też pomyślałam, o tym by stworzyć blog o Klaroline.Powiedzcie co myślicie o nowym rozdziale, a także moim pomyśle. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam :)
Mam do was prośbę, szukam nowego szablonu na tego bloga. Głównie mi chodzi, aby była sama postać Klausa. Jeżeli jakiś znajdziecie, wstawcie link :) Będę wdzięczna :)
Mam do was prośbę, szukam nowego szablonu na tego bloga. Głównie mi chodzi, aby była sama postać Klausa. Jeżeli jakiś znajdziecie, wstawcie link :) Będę wdzięczna :)
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim moim czytelnikom za dodawane przez was komentarze, to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania :) A więc do dzieła ! Komentujcie.
xoxo
Extra. Co na temat błoga o klaroline 1000 razy na tak.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Anonimem o.o xD Co do rozdziału , super ;3 Czekam na więcej !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tylko końcówka smutna. Jestem fanka klaroline, więc jestem jak najbardziej za nowym blogiem:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i w tym będzie jeszcze pojawiać się ta parą. Liczę także na jakąś scenę Cary i Damon<3
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam:-*
Genialny, tak dłuuuugo czekałam na rozdział i doczekałam się! Yeey! :D. Ale będąc poważną...(albo przynajmniej próbując) Bardzo mi się podobała ostatnia scena, że Caroline zawiodła się na Klausie. Tak, przecież w końcu nie może cały czas być tęczy i jednorożców. Genialny! Zapraszam do siebie, liczę na twój komentarz na moich blogach ;>. Zapraszam a, i zapomniałabym. Pozdrawiam, życzę mokrego tygodnia, pełnego wiatru, burzy, i takich fajnych ciemnych chmur. (w nor. tłumaczeniu oznacza to dużo słońca, ciepła i takie tam xd) Ale ja nie jestem normalna więc wybacz :D.
OdpowiedzUsuń(USUŃ KODOWANIE :>)
http://flare-of-love.blogspot.com/
http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJestem w 100% na tak jesli chodzi o bloga z Klaroline :D
Czekam z niecierpliwością na NN ;)
Życze weny ;*
Pozdrawiam Caroline.