-Daj spokój Rebekah, zostaw Damona w spokoju.
-Dlaczego Elijah ? Dlaczego ?! Ten potwór, Klaus, nasz brat ponownie mnie zasztyletował ! Odbierał mi wszystko, dlaczego nie mogę zrobić czegoś co go może wreszcie zrani ?!
-Rebekah, nie jesteś taka jak Klaus. Nie trać tego pięknego człowieczeństwa, które nosisz w swojej duszy.
Słysząc ten dialog, który przyprawiał mnie o mdłości, postanowiłem go przerwać słowami:
-Honorowy Elijah i głupiutka Rebekah.. wynoście się stąd !!!
Bekah spojrzała mi głęboko w oczy, widziałem w nich ból. W wampirzym tempie opuściła moją rezydencję puszczając Damona z hukiem na podłogę. Damon chwilę po tym wziął ode mnie śpiącą Caroline i zaniósł ją do sypialni. Zostałem ja, Cara, Hayley i Elijah.
-Dlaczego nie mogę wejść Niklausie ?- zapytał poważny Elijah.
-Cóż, może dlatego, że nie jestem już właścicielem- odpowiedziałem w półuśmiechu.
-A więc kto jest właścicielem ? Nie rozumiem- zapytał marszcząc brwi.
-Ja jestem właścicielką tej okazałej rezydencji - powiedziała Cara dość pewnie.
-Kim jesteś, że zasłużyłaś na to by Nik Ci tak zaufał?
-Zadajesz zbyt wiele pytań Elijah.
Po tych słowach Cara wyciągnęła dłoń zaciśnięta w pięść przed siebie. Potem delikatnym ruchem otwierała ją mrucząc jakieś zaklęcie.. Elijah upadł na kolana..Słyszałem jak jego kości zaczynają się łamać. Musiałem to przerwać. Cara nienawidziła mojego przyrodniego rodzeństwa.
-Cara przestań- powiedziałem spokojnie
-Wynoś się stąd ! -Wykrzyczała wprost jego przerażonej twarzy.
-Cara idź do Damona i Caroline-szepnąłem.
Siostra zrobiła to o co ją prosiłem. Kątem oka widziałem przerażoną Hayley. Szarpnąłem ją za ramię tak, że znalazła się tuż obok mnie.
-To Ty od sztyletowałaś Rebeke ?-zapytałem rozgniewany.
-Tak, to byłam ja.
-Gdyby nie to, że nosisz moje dziecko dawno bym Ci wyrwał serce i wyrzucił na pożarcie psom !
-Niklausie przestań ! Ona jest matką Twojego przyszłego dziecka! - powiedział oburzony Elijah.
-O proszę, proszę. Honorowy, wielkoduszny super brat pierwotny się odezwał- powiedziałem śmiejąc się.
-To ja kazałem od sztyletować Rebeke, nie wiń jej za to ! Przychodziłem tu od jakiegoś czasu i rozmawiałem z Hayley. Obiecałem jej, że ją stąd wyciągnę jak tylko od sztyletuje Rebekeh.
-Tak ? Proszę Hayley wynoś się- powiedziałem uśmiechając się.
Hayley podeszła szybko do drzwi, ale nie mogła wyjść. Czuła jakby ścianę, blokująca jej wyjście na zewnątrz.
-Przechytrzyłem Cię Elijah - powiedziałem do pierwotnego puszczając mu oko.
-Coś Ty narobił Nik !- krzyknął Elijah.
-Jakie to smutne bracie, Ty nie możesz wejść, ona nie może wyjść.
Po ostatnich słowach zamknąłem drzwi i zaprowadziłem Hayley do salonu.
-Myślisz, że wygrasz ze mną mały wilczku ?
-Yee.. miałam..
-Nie kończ Hayley, to było pytanie retoryczne. Oczywiście, że nigdy nie wygrasz.
Dziewczyna wyszła z pokoju, a ja udałem się, aby porozmawiać z Damonem.
-Stary, przepraszam. Byłem taki głodny- zaczął Damon
-Nie ma sprawy przyjacielu, zahipnotyzowałem Cię, abyś zostawił Hayley samą. Cara od jakiegoś czasu wyczuwała, że Elijah przyjdzie i zabierze Hayley.-powiedziałem klepiąc go po plecach.
-Co ? Przestaniesz mnie kiedykolwiek zadziwiać ?
-Ja ? Nigdy Damon ! Łap szklankę z verbeną !- krzyknąłem wychodząc z salonu.
Kierując się do sypialni zobaczyłem Carę..Ona, ona płakała. Dlaczego ? Tak silna osoba ?
-Cara co się dzieje?- zapytałem ostrożnie.
-Nik, a co jeśli by Rebekah zabiła Damona ? Tego nie mieliśmy w planach ! Miał przyjść tylko Elijah.
-Cara, wszystko się udało. Dlaczego przejmujesz się Damonem ? Ty nigdy się nie przejmowałaś.
Siostra wybiegła przed dom, a ja udałem się do Caroline.
-Wstałaś ? zapytałem drżącym głosem.
-Tak, jak widzisz Klaus-odparła Caroline kierującą się do wyjścia.
-Zaczekaj- powiedziałem i chwyciłem jej ramię odwracając ją do mnie.
- Czego chcesz ? Znowu przez Ciebie bym zginęła !
-Caro..
-Znowu moje życie było zagrożone ! Czuje jeszcze ból na nadgarstkach ! Wszystko przez Ciebie !
-Caroline !- upomniałem dziewczynę.
Blondynka zamilkła i spojrzała na mnie, tym spojrzeniem.. spojrzeniem, które przyprawia mnie o dreszcze.
-Przepraszam, ale co tu robisz Caroline ? W Nowym Orleanie ? Chciałem, żebyś dołączyła do mnie.. wtedy nie chciałaś.Zmieniłaś zdanie ?- zapytałem w półuśmiechu.
-Nie Klaus, nie zmieniłam zdania!
Spojrzałem wyczekująco na dalszą część wypowiedzi Caroline.
-Przyjechałam tu, bo jestem wściekła na Ciebie Klaus ! Tyler zostawił mnie po to, aby przyjechać tu i zemścić się na Tobie !
-Kochana.. chciałaś mi to powiedzieć ? Ochronić mnie ?- zapytałem śmiejąc się.
-Ty nic nie rozumiesz, Tyler zerwał ze mną ! Wolał pomścić Ciebie niż być ze mną !
-Caroline.- zacząłem patrząc głęboko w jej oczy. - zawsze wiedziałem, że nie zasługuje na Ciebie, kochana.
Po jej policzku popłynęła kropla łzy...
W tym samym czasie kiedy ja i Caroline odbywaliśmy rozmowę Cara i Damon siedzieli przed domem.
-Bałam się o Ciebie Damon.
-Cara, Ty ? O mnie ? Dlaczego ?
-Yyhh.. po prostu, okay ? Lubię Cię ! A ludzi, których lubię nie chcę tracić.
-Dobrze Cara - odpowiedział Damon patrząc w jej wyraziste oczy.
Usłyszał jej przyspieszony oddech, głośne bicie serca..Wtedy zdał sobie sprawę, że Cara nie tylko go lubi.
-Chłodno, pójdę już- powiedziała Cara.
-Poczekaj- wampir uśmiechnął się i zarzucił delikatnie na jej chłodne plecy, swoją skórzaną kurtkę.
-Dziękuje - Cara uśmiechnęła się.
-Nie zasługuje ? On był moją pierwszą miłością ! Tak bardzo go kochałam! Wszystko się popsuło przez Ciebie !- Caroline powiedziała uderzając mnie w twarz.
Nie wiedziałem co zrobić, zabolało mnie to, po policzku popłynęła mi łza.. -Kochana, przepraszam- powiedziałem tuląc jej roztrzęsione, zapłakane ciało do mnie.